czwartek, 26 maja 2011

Obowiązkowa lektura szkolna - "Szczeniaki" Mario Vargasa Llosy

                                                                                                        


                        "Szczeniaki" to bardzo ogniste, południowoamerykańskie opowiadanie, cenionego noblisty Llosy. Poznajemy grupkę młodych chłopców z podstawówki z dużego miasta, prawdopodobnie stolicy Peru, Limy. Narrator nie podaje nazwy miasta, padają za to często nazwy ulic, placów, knajp. Wszystko się kręci wokół Kutasika Cuellara, syna zamożnych rodziców. Zjednuje sobie kolegów dość wariackimi wyczynami i tak rozwija się fabuła wokół Kutasika, który swoje przezwisko zawdzięczał ugryzieniu przez psa w wiadome miejsce, w okresie kiedy on i koledzy szkolni byli jeszcze dziećmi. Akcja posuwa się aż do lat młodzieńczych. Kumple poznają swoje pierwsze dziewczyny, jedynie Kutasik wciąż sam chodzi po knajpach. Kumple zaczynają coś podejrzewać, choć nie mówią tego wprost, porozumiewają się między sobą aluzjami, zaś Kutasika nawet nie próbują o te sprawy zagadywać. Czyli, że są w porządku, jak by to można powiedzieć żargonowo. Akcja rozwija się szybko do przodu, lata lecą, a Kutasik wciąż sam. Teraz już wszyscy wiedzą, jeździ po mieście dużym samochodem z młodymi chłopcami. Na tym można by zakończyć streszczanie fabuły. Urzekło mnie w tej literaturze piękno języka, bohaterowie są wobec siebie więcej niż porządni, oni się bardzo lubią, jedynie Kutasik w miarę upływu lat zaczyna mieć pewne kłopoty, staje się nerwowy i kłótliwy.  Nie odtrącają go, ale mu współczują, nawet nie chcą żadnych wyjaśnień od niego. Narrator jest bardzo dyskretny. Raz tylko pada słowo "pedał", kiedy już wszyscy w mieście mogą zobaczyć go w samochodzie pełnym młodszych chłpaców. Mój opis "Szczeniaków" być może przypomina trochę wypracowanie szkolne na temat lektury, bo rzeczywiście to pozycja, która mogłaby się stać lekturą szkolną w homofobicznej Polsce. 
I powyższe uwagi powinien pisać również uczeń podstawówki, gimnazjum czy liceum.


                  Warto też zauważyć, że język narracji jest bardzo nowoczesny.  Jeśli dla kogoś język "Wojny polsko-ruskiej" Doroty Masłowskiej był odkrywczy, to znaczy, że miał na bakier z literaturą światową. Llosa w ogóle nie używa mylśników, nie wydziela z tekstu dialogów, ani nie wprowadza słów zapowiadających czyjeś słowa, typu: powiedział, wykrzyknał, itp. Zdania opisujące sytuację zawierają również dialogi. Narrator pisze na przykład, że piątka przyjaciół spotkała się w knajpie: usiedli przy wolnym stoliku, zawołali kelnera, coś taki smutny Kutasiku, daj mi spokój Lolo, wypili z dwadzieścia butelek piwa. Słowa bohaterów wplatane są w opis sytuacji, opis zdarzenia jakiegoś konkretnego czy opis wartkiej akcji. Data wydania "Szczeniaków" to rok 67, zaś "Wojny polsko-ruskiej" to rok 2002. O tyle czasu byliśmy zacofani. Ale nie chciałem tego od razu przyjąć do wiadomości.
Chciałem się czegoś chwycić, żeby ratować próżną polską dumę. Zajrzałem do "Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego, pomny że poeta napisał tę relację z powstania językiem potocznym. Jakieeeeeż było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem tradycyjny zapis dialogów i w ogóle tradycyjny, właściwie dzisiaj już staroświecki, zapis narracji. Tak sobie pomyślałem, ile to do dzisiaj produkuje się książek nie tylko z tradycyjnym zapisem narracji, ale również ze staroświeckim, tzw. literackim słownictwem. To tak, jakbyśmy dalej produkowali polonezy i stare modele fiatów i Daewoo, trzymając się zasady, że co dobre i sprawdzone, jest najlepsze.  A przecież tak nie jest...




Bohaterowie:  Kutasik Cuellar, Lolo, Choto, Manuco, Chingolo, Chabuca, China, Fina, Terasita, Cachito.


"Szczeniaki" Mario V. Llosa
Znak, 2011, Kraków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz