sobota, 12 marca 2016

O gnozie (3).











Roślinna natura ludzka

W sekretnej historii to, co ostatecznie na drodze ewolucji przekształciło się w człowieka, nie tylko musiało pokonać roślinny etap rozwoju, ale też pierwiastek roślinny do dziś stanowi ważną część każdej istoty ludzkiej. Gdybyśmy wydobyli z ludzkiego organizmu współczulny układ nerwowy i sprawili, że stanąłby samodzielnie w pozycji pionowej, przypominałby swoją sylwetką drzewo.

Narządy roślinnego ciała znajdują się w splotach położonych na całej długości pnia. Każdy z nich posiada inną liczbę płatków. Siedem głównych czakr umiejscowionych na wysokości lędźwi, splotu słonecznego, nerek, serca, gardła, czoła i korony pojawia się w siedemnastowiecznych pismach Jakuba Boehme, a także w tekstach żyjącej mniej więcej w tym samym czasie katolickiej świętej, Teresy z Avila, która mówi o nich jako o oczach duszy.

Myśliciel ezoteryczny Jakub Boehme w swojej księdze Misterium Magnum, będącej komentarzem do Księgi Rodzaju pisał, że to co z biegiem czasu miało stać się kością, stwardniało teraz, stając się niczym wosk. Ogrzane słońcem, zielone kończyny Adama zaczęły ponadto nabierać różowego odcienia. Krzepnąc, Adam zaczął dzielić się na pół: można by rzec, że był w tym czasie hermafrodytą zdolnym do bezpłciowego rozmnażania.

Naturalnie nie zachowały się żadne artefakty z czasów, gdy bogowie i praludzie żyli w formie roślinnej, istnieje jednak przynajmniej wiarygodny zapis historyczny dotyczący takich artefaktów.

Około 485 roku p.n.e. Herodot udał się do Memfis w Egipcie. Tam pokazano mu, ustawione rzędami w bezkresnych podziemnych kryptach, posągi dawnych władców z czasów tak zamierzchłych, że wprost niewyobrażalnych dla człowieka. Wędrując po kryptach w towarzystwie kapłanów, dotarł do grupy trzystu czterdziestu pięciu kolosalnej wielkości drewnianych posągów istot, które rządziły Egiptem przed wstąpieniem na tron Menesa, pierwszego faraona rodzaju ludzkiego. Te istoty, jak utrzymywali kapłani, rodziły się jedna z drugiej - innymi słowy, rozmnażały się bez udziału partnera płci przeciwnej, roślinną metodą partenogenezy.

                     
Sekretna historia świata, rozdz. 3, Jonathan Black, 2011.
                   

                                 
LUCYFER

Szatan i Lucyfer nie są tą samą osobą. Lucyfer jest zły, ale jest to zło konieczne. Bez interwencji Lucyfera rasa ludzka nigdy nie wyszłaby poza pierwotne, roślinne stadium ewolucji. To ingerencja Lucyfera w bieg historii wprawiła nas w ruch - i to zarówno w sensie możliwości poruszania się po powierzchni planety, jak i w sensie pożądania, które nami porusza. Zwierzę posiada świadomość własnego bytu jako istoty odrębnej, czym różni się od roślinnych form życia. Stwierdzenie, iż Adam i Ewa poznali się nadzy oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że uświadomili sobie fakt posiadania ciała.

                                 
 Sekretna historia świata, rozdz. 4, Jonathan Black, 2011.



GNOZA (1)

Powstałą przepaść między Bogiem a materią gnostycy zapełnili szeregiem emanacji, czyli bytów pośrednich, wśród których znalazł się Chrystus. Dopełnieniem procesu emanacji był powrót do Boga rozumiany jako zbawienie. Chrystus został przedstawiony jako byt niższy ( eon ) w fantastycznej hierarchii boskich i półboskich emanacji, a Jego misja polegała jedynie na przekazaniu człowiekowi zbawczej wiedzy, czyli gnosis.

                                                 
Historia filozofii, tom 2, Frederick Copleston




GNOZA (2)

Tatarkiewicz wymienia słynnych gnostyków:

Saturnil z Antiochii – judaistyczna odmiana gnostycyzmu,
Bazylides Syryjczyk – nauczał w Aleksandrii ( 120-140 r.), mix pogaństwa z chrześcijaństwem
Walentyn Egipcjanin – działał w Aleksandrii i Rzymie ( 135-165r.), twórca najbardziej filozoficznego i najrozleglejszego systemu gnostyckiego, zbliżonego do filozofów hellenistycznych, miał wielu uczniów.
Bardezanes Syryjczyk – (153-222), jeden z ostatnich gnostyków.


Gnostycyzm był przekonany o dwoistości między duchem a materią . Były to dwa krańce bytu, dla których gnostycyzm szukał połączenia przez wprowadzenie pośrednich między nimi ogniw.

Abstrakcyjny schemat filozofów splatał z mitologiczną teologią i kosmologią , traktując ogniwa systemu jako osoby boskie.

Schemat ten pojmował historycznie, jako schemat dziejów.

Dzieje zaś wyobrażał sobie jako kolejne powstawanie i zmaganie się sił kosmicznych, personifikowanych przez bóstwa i duchy.

Przynależność swoją do chrześcijaństwa zaznaczał tym, że za przełomowy moment dziejów miał przyjście na świat Chrystusa.

Owe siły kosmiczne, odpowiadające aleksandryjskim hipostazom, ale upersonifikowane mitologicznie, gnostycy nazwali eonami ( gr. wieczność )/duchami, na wpół dobrych i na wpół demonicznych, na czele z duchem/Demiurgiem.


W świecie widzieli dwie zmagające się ze sobą zasady: światło i ciemność, dobro i zło.

Pozytywne zło jako druga, równorzędna z dobrem zasada. / - Motyw obecny w Fauście Goethego; słowa Mefistofelesa [A.B.]:

" Jam częścią tej siły, która zawsze zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”.


Według gnostyków w świecie przeważa zło i że dobro nigdy w nim zupełnie urzeczywistnić się nie da. [ Taki sam pogląd na materię miał Platon. A.B. Tatarkiewicz: Materia jest wieczna, tak samo jako Bóg i idee. Materia jest pierwiastkiem nieboskim, przeto z niej jest wszystko, co jest we wszechświecie niedoskonałością i złem. Za jej sprawą świat niecałkowicie jest celowy i zgodny z rozumem. ]

Świat taki nie może pochodzić od Boga, jest dziełem przeciwbożym, dziełem upadłego eona [ducha]. Ten wzgląd kazał gnostykom przyjmować rozległą skalę bóstw i stwórcę świata oddzielić od doskonałego Boga. Czynnik zła gnostycy widzieli w materii. Będąc złą, nie może być zależna od Boga. Jeśli istnieje złe bóstwo, to dlatego, że złączyło się z materią; jeden z eonów, zwyciężony przez wrogie mu siły, opadł w materię i wówczas nastąpiło zmieszanie, niezgodne z naturą, dwóch czynników, boskiego i materialnego, i stworzony został świat, łączący dobro ze złem. Idea wyzwolenia od zła była niewątpliwie tym, co przyciągnęło do siebie gnostycyzm  i chrystianizm. Chrystus to dla nich jeden z eonów, ale ten, który spełnia najdonioślejsze zadanie, bo wyzwala świat od zła, jakie sprawił eon upadły, stwórca świata.

Program gnostyków polegał na zastąpieniu wiary przez wiedzę (gnozis). Gdy wiara bierze słowa Pisma dosłownie, oni dla zdobycia wiedzy tłumaczyli je alegorycznie. Alegoryczna interpretacja, traktowanie prawd wiary jako symboli, stanowi istotną cechę gnostycyzmu.

Stworzyli mitologiczny odpowiednik abstrakcyjnych systemów filozoficznych. 


Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, tom 1, Gnostycy, PWN, 1995



GNOZA (3)

Wyraz gnoza pochodzi od greckiego słowa oznaczającego poznanie, wiedzę, mądrość. Przedmiotem tego poznania jest wiedza tajemna. Gnoza rozwija się w ośrodkach chrześcijańskich, w Efezie, Syrii i Aleksandrii.

Zastąpienie wiary wiedzą tajemną ma na celu wywyższenie ukrytych sił naturalnych człowieka, a przez to umniejszenie boskości Chrystusa i sprowadzenie Zbawcy do roli jednego z wyjątkowych ludzi.

Obok gnozy żydowskiej istniała również gnoza syryjska z Antiochii. Nurt ten wywodził się od słynnego Szymona Maga z Samarii.

Uczniem Szymona był Samarytanin Menander, który uważał, że świat stworzyli aniołowie, będący tylko emanacją Prajedni. Między ludźmi a aniołami-twórcami panuje wrogość. Ludzie uczą się magii od Jedni, przy pomocy której zwalczają anioły. Menander, tak jak Szymon Mag, głosił konieczność zbawienia, które staje się ludzkim udziałem dzięki magii, w którą wtajemnicza chrzest udzielony przez Menandra.

System Bazylidesa, ucznia Menandra. Zło, a zwłaszcza cierpienia, które stają się udziałem człowieka, mają uzasadnienie w poprzednim życiu. Dlatego Bazylides przyjmuje preegzystencję duszy, która zdolna jest do uzyskania pełnego poznania - intuicyjnego ujęcia całej rzeczywistości.

Gnostycy aleksandryjscy żyjący w II wieku, Karpokrates i jego syn Epifanes, głosili, że konieczna jest wszelka rozpusta. By osiągnąć zbawienie, należy wyczerpać wszelkie przejawy rozpusty.

Gnostyk Walentyn, pochodzący z dolnego Egiptu, w Aleksandrii studiował platonizm i tajne nauki egipskie, głosił że najdoskonalszymi z ludzi są pneumatycy, którzy mają doskonałą wiedzę - gnozę i są pewni zbawienia.

Walentynianie uważali, że ciało Jezusa było zjawiskowe, ożywione pneumatyczną duszą. Jezus przyszedł zbawić tylko część ludzkości, mianowicie psychików, bowiem hylicy ( z diabła rodem ) zostali z góry potępieni, a pneumatycy zbawieni są z racji swej natury.

Marcjon był synem biskupa z Sinope. Uznawał Boga dobrego, którym jest Bóg - ojciec Jezusa Chrystusa ( Bóg Ewangelii ) i Boga Sprawiedliwego, lecz okrutnego ( Boga Starego Zakonu ).

Marcjon założył cały Kościół gnostycki z własną hierarchią. Marcjoniści działali aż do połowy V wieku. Marcjon głosił surowy purytanizm i ascetyzm. Sądząc, że cały świat materii jest dziełem złego demiurga, gnostyk odrzucał wiarę w zmartwychwstanie ciał i potępiał małżeństwo. Chrzest mogli otrzymać tylko bezżenni i eunuchowie.

Gnostycy pogrupowali się w bardzo wiele sekt, których dzieje nie są znane. Wiemy, że najżywotniejsi byli marcjoniści. Kościół katolicki tępił ich jak karaluchy.

Koncepcja Bardesanesa: Pośród aniołów Elohima jest Baruch, który objawił się już jako Mojżesz, Herkules oraz jako Jezus. Aniołowie - eony [ siły/moce kosmiczne] powstają z boskich małżeństw (diad).

III wiek, manicheizm: dominuje myśl, że rzeczywistość jest dziełem wolnej, złej potęgi. Twórcą manicheizmu był Manes ( Mani ), który głosił swoje nauki na dworze króla Persji ( Manes Pers ), zginął uśmiercony przez perskich magów. W koncepcji Manesa pojawiają się dwaj bogowie, Bóg zły i Bóg dobry. Walka ustanie dopiero z chwilą całkowitego zwycięstwa dobrego boga. Dwie walczące ze sobą potęgi twórcze. Każdemu dziełu złego boga przeciwstawia swoje dzieło bóg dobry.

           
Stefan Swieżawski, Dzieje europejskiej filozofii klasycznej, PWN, 2011



GNOZA (4)

Jan Legowicz, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1986

Gnostycy dzielą więc ludzi na pneumatyków i hylików, pierwszych mających właściwości duchowe i boże, drugich pogrążonych całkowiecie w materii, jednostki cielesne.

Niektórzy gnostycy wprowadzają jeszcze kategorię psychików, jednostki pośrednie, obdarzone wolną wolą, które postępują sprawiedliwie, mogą się wznieść ponad materię.

Czyn i konkretne postępowanie człowieka nie ma na ogół w rozumieniu gnostyków prawie żadnego znaczenia, gdyż pneumatyk podobny jest złotu, które nigdy ani nigdzie nie traci swego blasku. Działanie niczego nie przydaje zbawieniu osiąganemu poprzez wpatrywanie się w odbicie bożego blasku, który nie uznaje różnic ani stopni, lecz każdego jednakowo i na równi obejmuje i sposobi.

Pneumatykowi wszystko staje się dozwolone, ponieważ od narodzenia jest przepojony duchem, nic go w tym duchu nie może skazić. Niektórzy, być może słusznie, w gnostycznej postawie etycznej upatrują negację moralności i świadome odrzucanie rozróżnień dobra i zła moralnego.

To uzasadnia sposoby bycia niektórych środowisk gnostycznych, nie uznających odzieży w przekonaniu, że dają w ten sposób wyraz swej przynależności do niebiańskiej sfery „uduchowionych”.

Swój ethos gnostycy zawierają więc wyłącznie w wysiłkach gnozologicznych na odnowę wewnętrzną człowieka, choć zarazem odnowie tej nie towarzyszą czyny, a raczej ascetyczna kontemplacja.

Według gnostyków człowiek popadł w niewolę ciała, które pochłonęło jego autentyczne ja. Ciało określa się często, jako coś co człowieka poniża, ciągnie ku ziemi. Ciało bowiem rodzi w człowieku namiętności nazywane przez gnostyków przybłędami/prosattemata, a zatem realności obce dla ludzkiej duszy. Przez namiętności wdziera się do człowieka materia, a z nią świat dla niego obcy, zły i niedorzeczny, świat cierpienia. Samo więc istnienie w ciele i w materialnym świecie jest, według gnostyków, dla człowieka nieszczęściem, piekłem. Człowiek rzucony w odmęty materii i zamknięty w ciele, zamyka się w sobie, ponieważ wie gnozologicznie, że nie pochodzi z tego świata materii ani doń nie przynależy. W tej krytyce i potępieniu ciała oraz świata nazywanego również mocarzem, tyranem, daje o sobie znać sprzeciw na ucisk stosowany naonczas wobec człowieka, sprzeciw na zdeprawowaną administrację rzymską i deprawowanie ówczesnego człowieka. To tragiczny sprzeciw ludzi osamotnionych wśród egoistycznych obwarowań, ludzi przerażonych prawdą tego, co bliskie z zewnątrz i usiłujących w swym wnętrzu odnajdywać prawdę autentycznego człowieczego ja.

Z poniżenia zmysłowego osiąganie pleromy – pełni człowieka, prawdziwego życia, w którym byłoby się u siebie, wśród wybranych w ojczyźnie. Bo to, co duchowe w człowieku to pierwiastek boży , to podmuch, to światło lub tchnienie boże, które dotknęło materii i w niej zostało zawarte, a teraz wymaga dobycia, zbawienia, uratowania bożego promienia z przygaszających go ciemności.

Poznanie zasadza się na iluminacji bożo-odradzającej człowieka, w której ten wpatrzony w swoje wnętrze dostrzega swoje boże powinowactwo i zdobywa samoświadomość swego ludzkiego autentyzmu. Owo ćwiczenie, polegające na wejściu w siebie i odnajdywaniu w sobie Boga, umożliwia człowiekowi dobywanie się z więzów materii i kleszczy ciała, osiąganie znajomości swych bożo-człowieczych racji, dających poczucie bezpośredniego bożego współżycia.



MISTERIA ELEUZYJSKIE

Najsłynniejsza z greckich szkół wiedzy tajemnej mieściła się w Eleusis. Małe misteria obchodzono wiosną. Posąg boga w wianku mirtowym i z pochodnią w ręku niesiono w procesji, tańcząc i śpiewając. Bóg był składany w ofierze, a jego agonia trwała trzy dni. Gdy przedstawiano powstanie z martwych złożonego w ofierze boga, grupa hierofantów i neofitów mających dostąpić wtajemniczenia wznosiła okrzyk: Iachos ! Iachos ! Iachos ! (...) Pindar pisał: Szczęśliwy ten, kto ujrzał misteria, nim pogrzebała go ziemia, albowiem wie, co dzieje się, kiedy życie dobiega końca. Sofokles mówił: Po trzykroć szczęśliwi są ci, którzy ujrzeli przed śmiercią misteria. Ich będzie życie po śmierci. Wszyscy inni doznają wyłącznie cierpienia. Plutarch twierdził, że ci, którzy umierają, doświadczają po raz pierwszy tego, czego ci, którzy dostąpili wtajemniczenia, już doznali. Misteria słynęły z tego, że ich uczestnicy doświadczają niezwykle intensywnych przeżyć, potwornego przerażenia, najmroczniejszej grozy i najwyższego uniesienia. Plutarch pisał, że przed inicjacją neofici lękali się tak, jakby za chwilę mieli umrzeć - i, naturalnie, w pewnym sensie to właśnie miało się stać. Relacje Proklusa pozwalają wywnioskować, że neofitów atakowały pędzące hordy ziemskich demonów.

Chociaż w owych czasach wyższym bytom duchowym, takim jak bogowie, trudno było przeniknąć do gęstego świata materii, istotom duchowym niższego rzędu - takim jak demony czy dusze zmarłych - przychodziło to stosunkowo łatwo. Osobę przechodzącą obrzęd inicjacji czekały upokorzenia, kary i tortury wymierzane przez demony. (...)

Obrzędy inicjacyjne były po części rytuałem i dramatem, po części zaś seansem spirytystycznym. Szkoły wiedzy tajemnej starały się zapewnić neofitom autentyczne przeżycia natury duchowej, co w kontekście filozofii idealistycznej oznaczało prawdziwe doświadczenie obcowania z duchami - najpierw z demonami i duszami zmarłych, potem zaś z bóstwami. (...)


Po pomyślnym przejściu szeregu rozmaitych prób kandydatowi pozwalano wznieść się w sferę Empireum - miejsce skąpane w potokach światła, pełne muzyki i tańca. Dionizos - czyli Bachus lub Iachos - objawiał mu się w pięknej, świetlistej wizji. (...)


Proces inicjacji dostarczał zatem wiedzy o tym, że dusza jest w stanie żyć poza  ciałem oraz że przebywając w tym stanie, inicjowany staje się duszą pośród dusz, bogiem wśród bogów. Kiedy neofita powracał do fizycznego świata naszej codzienności, gdy był namaszczany na wtajemniczonego, zachowywał wiele spośród boskich mocy, takich jak wyjątkowa zdolność postrzegania czy umiejętność wpływania na bieg wydarzeń.
Według odwróconej, przenicowanej doktryny tajnych stowarzyszeń, Grecy jako pierwsi stworzyli posągi idealnie odwzorowujące ludzką anatomię, ponieważ dopiero w ich czasach anatomia człowieka przybrała swoją ostateczną formę. Grecki kult pięknego ciała wynikał zatem z fascynacji nową perfekcją formy. (...)


Z ziaren powstanie chleb podczas Ostatniej Wieczerzy, będący symbolem roślinnego ciała Jezusa Chrystusa, a zarazem roślinnego wymiaru, czy też odmiennego stanu świadomości, w jaki musimy się wprowadzić, by się z Nim spotkać, jak tego chce ezoteryczny nurt chrześcijaństwa.

                           
Sekretna historia świata, rozdz. 14, Jonathan Black, 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz