wtorek, 23 października 2012




            „Szybki cash” Jensa Lapidusa to książka więcej, niż świetna. To rasowy thriller z bardzo realistyczną fabułą, która potrafi wstrząsnąć również wyrobionym czytelnikiem, który czytał brudną "Gangrenę" Dawida Kornagi, okrytą złą sławą powieść "American psycho" Estona B. Ellisa czy do bólu naturalistyczną trylogię fantasy Tomasza Piątka, o której wyraził się kiedyś Jarosław Lipszyc, że opisuje przygody bohaterów unurzanych we krwi i spermie. ( Ta wypowiedź miała miejsce na blogu: brukowiec literacki: kumple: www.kumple.blog.pl). Książek wiernie oddających brud tego świata jest  więcej, może więc trafniejsze będzie porównanie realizmu "Szybkiego cashu" do filmowej trylogii o Bournie. Mam oczywiście  na myśli tylko ów sposób pokazania fabuły z zachowaniem wierności różnym detalom świata, który znamy, albo który wydaje się znany. Sama idea porównania filmu do książki jest błędna, dzieła to nieprzystawalne, te tworzywa operują zupełnie inną poetyką, strukturą, podejściem do fabuły. Ale klimat pozostaje ten sam. 

Niektórzy zaliczają powieść Lapidusa do kryminałów, np. Robert Ostaszewski. Wówczas można powiedzieć, że Lapidus z wielkim wdziękiem wpisuje się w złotą passę szwedzkich kryminałów. Nawet jeden z bohaterów wspomina o Kurtcie Wallanderze, rasowym szwedzkim gliniarzu z licznych powieści Szweda Mankella. U Lapidusa gliniarze również pochłaniają dzbanki kawy dziennie, ale widocznie na złość starszemu pisarzowi, u Lapidusa tacy gliniarze nie są zbyt błyskotliwi.

Lapidus prowadzi trzy wątki, świetnie operuje szczegółem, opisem ubioru i zachowania młodych nadzianych chłopaków z wyższej klasy robi, po prostu robi duże wrażenie, które mogę porównać do tego odczucia, które kiedyś towarzyszyło nam Polakom podczas oglądania co niedzielę odcinków serialu "Dynastia". Wydaje się, że teraz już wszystko widzieliśmy, ale to nie prawda. Kto z nas nosi skórzaną kurtkę od Gucciego wartą kilka lub kilkanaście tysiący euro? Kto z nas na każdej imprezie wciąga czystą kokę za 500 zł jeden gram? Kto jeździ nowym modelem bmw za kilkaset tysięcy? JW i jego koledzy ze Sztokholmu. Są i w naszym kraju milionerzy, ale nie sądzę, by oni akurat  byli czytelnikami tej powieści. Polscy milionerzy, wydaje mi się, czytają wspomnienia lub dzienniki, a nie opisy brudów tego świata. Czy może się jednak mylę? Młodych milionerów czytających książki pewnie nie ma wielu, choć ciekawe byłyby poznać ich wrażenia po lekturze. Ja jako zwyczajny recenzent społeczny, piszący na blogu za darmo, w podobnej sytuacji materialnej jak większość innych dorosłych czytelników, nie miałem skórzanej kurtki od Gucciego, wydawałem na imprezę raptem kilkadziesiąt złotych, na piwo i wejściówkę do klubu, nigdy nie siedziałem w najnowszym modelu  BMW. Dla nas, takich ludzi jak ja i ty, opisany w książce świat wyższej klasy może się nadal jawić jak świat Caringtonów oglądany pod koniec komuny. 


Żeby nie było za przyjemnie, pozostałe dwa wątki to precyzyjny opis mniej atrakcyjnego świata: zawodowego i dobrze sytuowanego kilera mafii jugosłowiańskiej: Mrada. Trzecim bohaterem jest  młody i bystry diler narkotyków, wychowany w biednych blokowiskach - Jorge. Ich historie życiowe nie są tak fascynujące, ale na pewno realistyczne i również robią na czytelniku duże wrażenie. To zresztą na każdej stronie się czuje, że Lapidus dobrze poznał te różne światy. Jest prawnikiem, który stykał się w pracy z różnymi środowiskami Szwecji. I tu dochodzimy do pewnej dość smutnej sprawy. Owa Szwecja tak wychwalana przez środowisko warszawskiej lewicy spod znaku Krytyki Politycznej, w powieści Lapidusa zostaje obnażona od wewnątrz. Nie widzimy reklamy na pokaz, ale świat dobrze poznany przez jednego z nich, przez Szweda. A dzieją się w Sztokholmie sceny, które trudno byłoby sobie samu wyobrazić. A co dopiero powiedzieć o wątkach tak wiernie oddanych w swoim wręcz hiperrealizmie? Bazując na myśli literaturoznawczej, że realizm to mimetyzm, czyli naśladownictwo, oddanie prawdy przeżytej w świecie realnym, Szwecja i Sztokholm okazują się być miejscami znacznie bardziej niebezpiecznymi od naszej rodzimej stolicy warszawskiej. Zrobię teraz pewien myk, ponieważ nie można tak do końca ufać konwencji powieści realistycznej. Trzeba nadal pamiętać, że powieść Lapidusa pozostaje również i fikcją literacką. Wrażenia, które odnosimy po przeczytaniu książki nie muszą być tożsame z przeżyciami kogoś kto pojedzie mieszkać w Sztokholmie.

Robię to zastrzeżenie po to, żeby moi czytelnicy nie odnieśli wrażenia, że do końca utożsamiam opowieść Lapidusa z realiami Sztokholmu ze stali, szkła i betonu. Zastrzeżenie potrzebne, bo nie znam Sztokholmu, nie mieszkałem tam nigdy i być może czytelnicy też nie mieszkali. A jednak chcę sądzić, że dużo dowiedziałem się o tym mieście i Szwecji jako kraju wyłaniającym się z tej powieści. I nie sądzę, żeby ten obraz Szwecji można było pominąć w dyskursie toczonym przez Krytykę Polityczną. Wydaje się bowiem, że ludzie z Krytyki Politycznej nie do końca opierają się na realiach, że część ich opinii o wzorowym państwie Szwecji  bazuje na reklamie, a nie tylko na danych, do których miał dostęp autor tej wyśmienitej powieści, że sparafrazuję epitet używany przez krytyka literackiego Marcina Kulę.

Wspomnę jeszcze o ciekawej konstrukcji narracji  w „Szybkim Cashu”.
Narrator często opowiada z punktu widzenia postaci, ale momentami traci jej punkt widzenia i staje się kimś w rodzaju głosu prawa szwedzkiego. Jedno i drugie dobrze mu wychodzi, nie osądza swoich bohaterów, stara się raczej pokazać ich dobre, ludzkie cechy. Kiedy narrator zmienia punkt widzenia i traci empatię z daną postacią i staje się bliższy obiektywizmowi, również nie osądza swoich postaci, stosuje raczej przekonanie, że każdy człowiek popełnia błędy, ale które może w jakiś sposób naprawić. Choćby ta naprawa była daleka od moralności.

Polski akcent. Lapidus pewnie robiąc aluzję do polskich szulerów z "Braci Karamazow" Dostojewskiego, sportretował dowcipnie pokerzystę Piotra Bieńkowskiego jako bladego Polaka: " Styl gry nerwowy, niepewny. Wzdychał, biadolił, wywracał oczami. Mogli się na to nabrać jacyś nowicjusze. Nie Mrado, który wiedział: nie graj za wysoko przeciwko Piotrowi - puści cię w skarpetkach".

No i puścił.:)




"Szybki cash"
Jens Lapidus
W.A.B. 2008

1 komentarz:

  1. Recenzja bardzo ciekawa i zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Nie widziałem jej w sklepach, ale sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń