Kim był Rysio Apte, że napisano o nim książkę? Rysio był uzdolnionym gimnazjalistą z elitarnej, krakowskiej przedwojennej szkoły, której matura pozwala na studiowanie bez egzaminów wstępnych, w każdej wyższej polskiej uczelni. Przed wojną rysował obrazki do czasopisma "Okienko dzieci", świetnie grał na fortepianie. Już później narysował szereg przejmujących szkicy, inspirowanych tzw. szkołą brutalistów, przez które przewija się twarz bardzo wychudzonego, chorego czy może umierającego człowieka w salonie u fryzjera, w celi, na ulicy w mieście, we śnie, przed komisją wojskową. Do tego seria szkiców ze świętym Sebastianem ukrzyżowanym przez Niemców, witającym się z dziećmi na ulicy, w kontakcie z krwawiącym człowiekiem podczas ostatecznej rozprawy sądowej. Dziennikarze Wyborczej, którzy zrekonstruowali losy Rysia Apte, od czasów dzieciństwa w Krakowie po wywóz do obozu koncentracyjnego z Wieliczki, piszą, że święty Sebastian był od zawsze ulubionym motywem homoseksualnych malarzy. Dodają, że zaczytywał się w Prouście. Przyjaciel Rysia, Henryk Vogler, asystent u jego ocjca, miał później po wojnie napisać, że zaskoczył go "temat Charlusa" pojawiający się w stosunkach między męskimi bohaterami powieści Rysia, którą będzie pisał w czasie wojny. Nie miał żadnej sympatii w gimnazjum, za to wiele wielbicielek jego wierszy i grania. Fascynował go profesor Feldhorn od polskiego i historii. Wiele wskazuje na to, że był homoseksualny. Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski zrekonstruowali życie chłopaka, jego rodziny i przyjaciół z gimnazjum. Przetrwały tylko obrazki Rysia, które są już dojrzałą opowieścią o czasach zagłady i pogromu. Przetrwały u rodziny Piaseckich z Wieliczki, ostatniego miejsca ukrywania się rodziny Aptego. Rysował i pisał, by nie poddać się wojennej machinie i po to chyba, by nie dać się zawładnąć strachowi.
Tytuł książeczki sugeruje, że mamy do czynienia z niedokończoną powieścią Rysia Aptego, tymczasem jak już wspominałem jest to rekonstrukcja tamtych wydarzeń.
Ojciec Rysia był zamożnym prawnikiem i członkiem żydowskiej loży masońskiej. Matka prowadziła salon literacko-towarzyski. w którym "młode przyjaciółki literatów i dziennikarzy kołysały się na kolanach mężczyzn". To zdanie wzbudziło we mnie pewien znak zapytania, ale być może jest to pewna fantazja autorów. Wiele w książce się mówi o starym, dobrym Krakowie, jego ludziach, architekturze i życiu w mieście. Rodzina Apte po wybuchu wojny ucieka do Lwowa, w którym jest tylko trochę bezpieczniej, ponieważ Lwów był już opanowany przez wojsko radzieckie, NKWD i trzeba było uważać na to, co się mówi głośno. Trudno było o żywność, wszędzie stały kolejki w sklepach. Ojciec Apte miał mówić do syna: "Socjalizm cechuje się tym, że każdy może w nim zostać strącony z piedestału albo zniszczony za nic. Tu nie ma świętych, synku, tu donos kołchoźnika wystarczy, by zamknąć w obozie członak komitetu Centralnego patrii". Słowa trochę dziwne, jak na masona, ale widocznie można tam było zobaczyć ów radziecki "socjalizm" i właściwie go ocenić.
Kiedy Niemcy bombardują Lwów rodzina Apte ucieka do Wieliczki. Jednak po jakimś czasie Niemcy w Wieliczce tworzą żydowskie getto, a potem organizują wywózkę do pobliskiego lasu lub do obozu koncentracyjnego. W opisie życia Rysia Apte wiele miejsca poświęca się na relację jego z bliskimi mu osobami. Na to, o czym się rozmawiało przed wojną i w czasie wojny. Rysio mimo wojny nadal interesował się literaturą i rysunkiem. Zapiski przyjaciela Rysia, Henryka Voglera o ich wspólnych rozmowachj, pokazują, że ich wpólne tematy były dalekie od tego co się wówczas działo w getcie żydowskim. Niemcy ściągali z Żydów haracz, wzamian za spokój. Po wielu zbiórkach pieniędzy, kosztowności Niemcy jednak rozpoczęli masowy pogrom getta.
Rekonstrukcja lat wojny robi bardzo duże wrażenie. Czytelnik jest postawiony w roli ofiary, którą ktoś bez realnego powodu chce zabić. Wprawdzie padają gdzieś pod koniec książeczki słowa Niemca do Polaków, że od tej chwili są już wolni od Żydowskich wyzyskiwaczy i ciemiężycieli. Ale są to jednak słowa nieprawdziwe i niesprawiedliwe. Polacy nie chcieli zabijać Żydów, nawet jeśli jakoś forma antysemityzmu się szerzyła w ówczesnej Polsce. Czytelnik po lekturze tej książki może poczuć, że teraz lepiej rozumie polskich Żydów i że bardzo im współczuje, tego co się stało w czasie wojny. Zwłaszcza mając lekturowy kontakt z sympatycznym Rysiem. To dobra książka, bo pokazując straszne realia, w jakich przyszło żyć kolegom Rysia i jego rodzinie, może wzbudzić empatię. Dołączone do książki rysunki dopełniają tego piekielnego obrazu. Można również pogratulować wydawnictu Ha!art pięknego wydania tej publikacji.
Apte. Niedokończona powieść.
Piotr Głuchowski
Marcin Kowalski
Korporacja Ha!art
Kraków 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz