środa, 3 sierpnia 2011

"Cięcia" Dawida Kornagi - sprawiedliwa zemsta




Kornaga daje nam kolejną bezkompromisową powieść dla dorosłych. W dodatku ugruntowaną w realiach międzynarodowej agencji reklamowej Leon Creations na Przemysłowym Służewcu.
Tam to w Warszawie mieści się City. Z wiarygodnego źródła wiem, że autor powieści pracował kilka lat w owym zagłębiu biurowców, w agencji reklamowej. Research, tak popularny od jakiegoś czasu, Kornaga zdaje na pięć. Poczynię małą dygresję, kiedy napiszę, że Michał Witkowski pojechał właśnie do Szwecji na budowę, gdzie robił już kiedyś research do powieści "Margot". Jeździł tirami autostopem. Zaś z kolei Tomek Piątek swój półroczny pobyt odwykowy w szpitalu zamkniętym wykorzystał w powieści "Pałac Ostrogskich". Ale ten cały Leon, wracając do miejsca akcji "Cięć",  nie jest rajem, o nie.

Gutkowski, wzorowy i długoletni pracownik agencji reklamowej Leon Creations, najchętniej opowiada o krótkim romansie w Cannes z piękną francuską  Fleur. Jego narzeczona w Warszawie widocznie mu się opatrzyła, skoro nie o niej opowiada, ale o Fleur. Narzeczona istnieje tylko jako bezrobotna fotografka, nie mówi o jej sexie. Powieść toczy się z początku leniwie, opisy pracowników wielkiego biurowca dostarczają czytelnikowi wielu negatywnych wrażeń. Taka zresztą jest strategia autora. To co czytamy nie ma nas zachwycić, ale unurzać w pomyjach firmy korporacyjnej. A nawet w pomyjach ludzi spoza środowiska. Ale też z warszawki. Takim niesympatycznym typem jest redaktor Bolewski, którego wulgarność robi pewne wrażenie na Gutkowskim. Skoro nie ma piękna w tym świecie, bohaterowie uczą się cieniować brzydotę. Poza pracą po godzinach, możemy ich jeszcze spotkać w Galmoku czy w knajpie. Nie ma w tej powieści miejsca na urzekające obrazki z życia codziennego. Życiem Gutkowskiego i Bolewskiego jest praca, wypracowywanie zysku. Nie ma tu miejsca na życie prywatne, osobiste, intymne. Nie ma miejsca na kontemplację przyrody czy niewinną zabawę. Wszystko jest ordynarne i wulgarne. Bohaterowie czują się jak przy maszynie fabrycznej, a nie w pracy twórczej. Choć można powiedzieć, abstrachując od powieści, że praca mechaniczna od wieków istnieje i ktoś musiał i musi ją wykonywać. W dzisiejszych polskich realiach ludzie się cieszą, że mają jakąkolwiec stałą pracę z zusem i ubezpieczeniem. I być może dlatego, świat Gutkowskiego i Bolewskiego nie wywołał we mnie smutnej refleksji na temat pracownika korporacji. Kiedy pomyślę o tych co błagają w urzędach pracy o stałą robotę, albo o Chińczykach pracujących za kilka dolarów dziennie, los Gutkowskiego i Bolewskiego nie wydaje mi się szczególnie straszny czy porażający. Choć na pewno nie jest do pozazdroszczenia. Ale co z tego, kiedy inni w kolejce czekają na ich miejsce.

Koniec powieści to suspens. W takim razie ja nie mogę nic powiedzieć. Zdradzę tylko, że jest zaskakujący. I ma coś wspólnego ze sprawiedliwą zemstą. Tym bardziej, że o myślach Gutkowskiego dowiadujemy się z mowy pozornie zależnej, a więc wersji nie pełnej, celowo. By koniec mógł być fajerwerkiem.    

Cięcia
Dawid Kornaga
Świat Książki,
Warszawa 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz